Eksplozja drona w Rosji. Służby badają, czy sprzęt należał do sił ukraińskich
Media podają, że maszyna eksplodowała na wysokości około 50 metrów nad ziemią, kiedy znajdowała się nad lasem, w okolicach miejscowości Kaługa.
Do wybuchu doszło o godzinie 5 nad ranem – podał gubernator regionu Władysław Szapsza. Lokalne władze poinformowały także, że w wyniku eksplozji nikt nie został ranny.
Kaługa leży około 160 kilometrów, na południowy-zachód, od Moskwy i około 260 kilometrów od granicy z Ukrainą.
Ukraiński dron w Rosji? Obawy Moskwy
Gubernator Szapsza nie komentował okoliczności wybuchu drona, nie wiadomo też do kogo należała maszyna. Moskwa utrzymuje jednak, że zdarzały się już sytuacje, że ukraińskie drony wlatywały na terytorium Rosji, czemu zaprzecza Kijów.
Ponieważ Ukraina negocjuje obecnie ze swoimi sojusznikami przekazanie samolotów bojowych i rakiet dalekiego zasięgu w celu zniszczenia magazynów na tyłach armii rosyjskiej, władze w Kijowie wiele razy zapewniały już, że nie będą atakować celów na terytorium Rosji.
– Ukraina potrzebuje pocisków dalekiego zasięgu, które nie pozwolą wrogowi na utrzymanie obrony i doprowadzą do przegranej (Rosji - red.) – mówił szef MON Ukrainy Ołeksij Reznikow, cytowany przez ukraińską agencję Ukriniform.
Minister brał w ubiegły piątek udział w spotkaniach z przedstawicielami Komisji Europejskiej, którzy przyjechali do Kijowa.
Polityk wezwał też inne kraje do wsparcia Ukrainy, w procesie tworzenia systemu obrony przeciwrakietowej. Reznikow wymieniał przy tym m.in. potrzebę uzyskania przez Kijów systemów Patriot.
– Gdybyśmy mieli możliwość uderzenie na odległość 300 kilometrów, rosyjska armia nie byłaby w stanie utrzymać obrony (...) Ukraina jest gotowa udzielić wszelkich gwarancji (bezpieczeństwa - red.), że wasza broń nie zostanie użyta w atakach na terytorium Rosji – tłumaczył Reznikow.